Suwerenność Kulturowa – Fundament Bezpiecznej Polski

Kiedy słyszymy słowo suwerenność, to najczęściej przychodzi nam do głowy cały katalog pojęć związanych z niezależnością, niepodległością, zdolnością do kształtowania własnej polityki i rzeczywiście tak możemy definiować pojęcie suwerenności. Kiedy Jean Bodin w 1576 po raz pierwszy użył tego pojęcia, rozumiał przez nie zdolność władzy do kreowania zarówno tych wewnętrznych, jakich zewnętrznych relacji według własnej woli politycznej. Stąd suwerenność jest ściśle związana z politycznością, z kształtowaniem całego obrazu potencjalnych przeciwników, potencjalnych sojuszników i zdolnością oddziaływania na własne społeczeństwo i na relacje zewnętrzne. Państwo, które jest suwerenne jest w stanie prowadzić własną politykę zagraniczną, wyznaczać sobie cele, wektory tej polityki, jest w stanie tworzyć porządek wewnętrzny w oparciu o konkretne akty prawne. Pojawia się zatem pytanie, gdzie zachodzi zbieżność między pojęciem suwerenności i samą kulturą? Czym może być dzisiaj suwerenność kulturowa i jakie ma znaczenie, jeśli chodzi o kwestie niepodległości. 

Suwerenność zwykło się przedstawiać jako niezależność władzy wobec czynników wewnętrznych i zewnętrznych. Zdaję sobie jednak sprawę, że tak zakreślone ramy pojęciowe są zbyt labilne i mało foremne, aby nadawały się do poważnej dyskusji, włączającej szczegółowe kategorie życia politycznego, społecznego, gospodarczego, a nawet kulturalnego. Łatwiej będzie tutaj rozprawiać o istocie suwerenności na konkretnym przykładzie. I niech tym przykładem będzie nasz kraj – Polska. 

Na początku XXI wieku, już po przystąpieniu Rzeczypospolitej Polskiej do Unii Europejskiej, wiele osób i środowisk intelektualnych zaczęło publicznie zadawać pytanie o kondycję Polski. Kraju rozumianego jako wspólnota ludzi, kierujących się określonymi wartościami, podejmujących kolektywny wysiłek na rzecz istnienia niepodległości swojego państwa.  Jeśli już mówimy tutaj o przetrwaniu ojczyzny, czyli jednym z fundamentalnych celów polityki (rozumianej z perspektywy realizmu), to należy zadać kluczowe pytanie: o jaką formę przetrwania chodzi? Czy tylko w aspekcie fizycznym, materialnym, rozumianym jako formalna nienaruszalność granic, uznanie jako niepodległy kraj na arenie międzynarodowej dostęp do szlaków handlowych, zasobów naturalnych, stopa życia? 

Warto tu wrócić do podstaw i zastanowić się, co tak naprawdę decyduje o odrębności narodowej. Przecież nie jest to wyłącznie język. Jest wiele narodów posługujących się jednym językiem. Nie jest to także terytorium. Można być członkiem danej wspólnoty narodowej daleko od granic macierzy. Fundamentem jest tutaj tożsamość narodowa, poczucie odrębności. Wynika ono zarówno z pamięci historycznej, jak i kultury. I tutaj dotykamy istoty rzeczy. Bez względu na poziom życia, poziom rozwoju cywilizacyjnego w wymiarze technologicznym, wysokość produktu krajowego brutto, zamieszkały obszar czy rodzaj systemu politycznego, do przetrwania narodu niezbędna jest tożsamość narodowa i żywotność, autonomia kultury narodowej. Możemy tu zatem wprowadzić pojęcie suwerenności kulturowej, rozumianej jako autonomia kultury narodowej od innych kultur, dbałość o tradycje i dziedzictwo narodowe, wierność dziedzictwo cywilizacji, której częścią składową jest kultura. 

Kluczowym elementem suwerenności kulturowej jest wierność dziedzictwu cywilizacyjnemu. I nie mam tu na myśli wyłącznie cywilizacji rozumianej w sensie technologicznym, ale przede wszystkim niematerialnym. Najprostszy podział cywilizacji na rolniczą, przemysłową i informacyjną, nie oddaje istoty rzeczy. Po 24 lutego 2022 roku większość mediów głównego nurtu odmienia przez wszystkie możliwe przypadki pojęcie wojny, niepodległości i bezpieczeństwa. Słysząc słowo suwerenność przywoływane są obrazy sił zbrojnych, mówi się o potrzebie zbrojeń, słyszymy o zakupach coraz to nowego sprzętu wojskowego. Słysząc pojęcie zagrożenia suwerenności najczęściej w mediach słyszymy o potencjalnym zagrożeniu wojennym. A przekazy medialne, związane choćby z dystrybucją tabletek jodku potasu przynoszą w pamięci te najgorsze obrazy z historii ludzkości, chociażby wybuchów w Hiroszimie i w Nagasaki. Na tym tle dość blado wypada szersze nagłaśnianie pojęcie suwerenności kulturowej. A jest to przecież zdolności danego narodu do wy do dokonywania niezależnych wyborów w zakresie szeroko pojętego katalogu wartości. W nauce i filozofii nazywamy to aksjologią. Warto najpierw jednak najpierw zakreślić rys naszej sytuacji geopolitycznej. 

Sytuacja geopolityczna Polski jest bardzo skomplikowana. Obecnie jest bardzo niekorzystna. Wynika to z międzynarodowego układu sił. Mamy do czynienia z geostrategicznym zwrotem USA. Zwrotem wykonywanym w stronę Azji Wschodniej i zachodniego Pacyfiku. Co za tym idzie, główny trzon zaangażowania Stanów Zjednoczonych zarówno politycznego, jak i militarnego przenosi się do Azji, co ma bezpośrednie znaczenie także dla nas i naszego bezpieczeństwa, jeśli chodzi o wysuniętą obecność USA na kontynencie euroazjatyckim. Główne interesy USA dzisiaj leżą w Azji Wschodniej. Cała ta układanka geopolityczna, która jest teraz, ten układ sił, który się kształtuje na świecie, tworzy się wokół tego nowego jądra geopolitycznego. Proces policentryzacji świata, jaki zachodzi na naszych oczach, obfituje w coraz bardziej dramatyczne wydarzenia. Trwająca od 2014 roku wojna rosyjsko-ukraińska, od 24 lutego 2022 r. nabrała nowej dynamiki. A wraz z dużymi sankcjami nałożonymi na Rosję przede wszystkim przez członków Unii Europejskiej o Sojuszu Północnoatlantyckiego, rzutuje bezpośrednio i pośrednio na bezpieczeństwo gospodarcze, energetyczne, żywnościowe i migracyjne sporych obszarów świata. 

Jeśli chodzi o polską politykę zagraniczną, że w ostatnich ponad dwóch dekadach dominuje w niej doktryna Giedroycia. Mówi ona o tym, że naszym strategicznym sojusznikiem i partnerem jest Ukraina i upraszczając, bez Ukrainy Polska nie może obronić swojej niepodległości. Tylko pamiętajmy, że doktryna Mieroszewskiego-Giedroycia, koncepcja ULB to także doktryna włączająca w ten projekt Białoruś. A tymczasem stosunki Polski z Białorusią są fatalne. Pomijając aspekt globalny walki o nowe przywództwo, USA koncentrują się na Azji, mamy wielki wyścig między Chińską Republiką Ludową a Stanami Zjednoczonymi, ale są także inne mocarstwa wzrastające, odbudowujące swoją potęgę, takie jak Federacja Rosyjska, Brazylia czy Indie oraz starzy gracze na płycie euroazjatyckiej, tacy jak Turcja czy Iran. Walka między nimi prowadzi tak naprawdę do czegoś co w rosyjskiej geopolityce nazywane jest policentryzacją świata, czyli odejściem od dominacji jednego hegemona i od systemu bipolarnego – dwóch bloków polityczno-militarnych na rzecz podzielenia się strefą wpływów. Rosyjscy geopolitycy mówią często o powrocie do koncertu mocarstw, o nowym wymiarze Świętego Przymierza w Europie. 

Trzecim elementem sytuacji geopolitycznej wokół Polski są bardzo złe stosunki naszego kraju z sąsiadami. Białoruś jest tutaj kluczowym obszarem. Sięgnijmy do klasyków polskiej geostrategii, takich jak płk Roman Umiastowski, który w latach dwudziestych XX wieku pisał doskonałe prace, jeśli chodzi o charakteryzację uwarunkowań wojskowo-geograficznych bezpieczeństwa państwa polskiego i wskazywał, że Polesie jest tym kluczowym obszarem. Możemy je dookreślić Bramą Brzeską i Bramą Smoleńską. Od Brześcia do Warszawy jest niecałe dwieście kilometrów. Z kolei Brama Smoleńska to był zawsze kluczowy element bezpieczeństwa Rosji. Tędy wiodły główne ekspansje w głąb państwowości rosyjskiej czy sowieckiej. Te fatalne stosunki z Białorusią w imię jakiś wartości, a pamiętajmy, że geopolityka jest neutralna, jeśli chodzi o aksjologię, są niekorzystne. Stosunki z Litwą i Ukrainą są bardzo napięte. Jednostronne popieranie sił nacjonalistycznych na Ukrainie – moim zdaniem – zemści się na Polsce. Zemści się wtedy, jeśli dojdzie do dalszej dezintegracji państwa ukraińskiego. To jest kolejny element bardzo niebezpieczny dla naszego położenia strategicznego. 

Jeżeli sobie przeanalizujemy klasyków rosyjskiej strategii i geopolityki, np. to co przygotowywało jeszcze w latach 90. Centrum Kurginiana, środowisko skupione wokół Aleksandra Dugina, środowisko powiązane z rosyjskimi siłowikami, z przedstawicielami resortów siłowych i przeanalizujemy sobie główne koncepcje rosyjskie odnoszące się do Europy Środkowo-Wschodniej, do pomostu bałtycko-czarnomorskiego, to zobaczymy, że jednym ze stałych wariantów strategicznych jest dekompozycja państwa ukraińskiego i stworzenie jakiejś formy quasi-państwowości na zachodniej Ukrainie. To by był jeden z elementów nacisku na Polskę. Celem Rosji nigdy nie było wchłonięcie całej Ukrainy – rosyjska gospodarka dzisiaj nie byłaby w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności za białoruską gospodarkę czy tym bardziej ukraińską. Rosji nie są potrzebne rzesze nacjonalistów ukraińskich. To jest bardzo niebezpieczne, zwłaszcza w kontekście zmiany struktury etnicznej państwa polskiego, która następuje od kilku ostatnich lat. Zaburzenie homogeniczności etnicznej państwa polskiego musi się odbić nie tylko na bezpieczeństwie wewnętrznym, ale również na zdolnościach nacisku. Reasumując, uważam, że Polska dzisiaj nie posiada żadnej strategii, jeśli chodzi o prowadzenie polityki zagranicznej. Pewnego rodzaju atrapą miała stać się koncepcja Trójmorza, czyli wariant Międzymorza (z wyłączeniem Ukrainy). Ta koncepcja jeszcze kilka lat temu była prezentowana jako możliwe otwarcie na głębszą współpracę z Chinami. Obecnie mamy do czynienia z silnym zwrotem w stronę USA, co w naturalny sposób wyklucza ze strony decydentów w Warszawie opcję silnej współpracy z Chinami, za to jest obraniem kursu konfrontacyjnego wobec Państwa Związkowego Rosji i Białorusi.

Kiedy Max Horkheimer w 1937 roku pisał pracę o teorii krytycznej, rozpoczął się ten wielki wyścig w celu podważenia fundamentów naszej cywilizacji. To geneza tych wszystkich koncepcji, prądów myślowych takich jak postmodernizm. Patrząc na dzisiejsze środowiska akademickie na świecie, zwłaszcza tym zachodnim, dostrzegamy istotne wyrwy w tradycyjnym rozumieniu pojęcie prawdy. Z punktu widzenia naszej cywilizacji, prawda jest kategorią absolutnie obiektywną. Natomiast od okresu zimnej wojny widzimy zdecydowany szturm na tę kategorię, dokonywany ze strony przedstawicieli prądu intelektualnego określanego jako postmodernizm i ze strony marksistów kulturowych. Jeden z czołowych ideologów postmodernizmu, filozof Jacques Derrida powiedział kiedyś, że istnieje tylko tekst. Poza tekstem nie istnieje nic, a to oznacza, że istnieje tylko interpretacja. A taką może mieć każdy, czyli każda narracja jest tak samo uprawniona. Zatem mamy do czynienia z wprowadzeniem do środowiska akademickiego pojęcia relatywizmu. Każdy ma swoją prawdę. Każda religia, każda filozofia, każdy pogląd jest tak samo istotny, tak samo ważny, tak samo uprawniony. Mamy zatem do czynienia z podcinaniem korzeni cywilizacji europejskiej. 

Atak na nasze dziedzictwo nie ograniczył się jednak wyłącznie na kwestionowaniu prawdy. Rozpoczął się szturm na kolejny jej fundament – na instytucję rodziny. Dziś coraz mocniej kwestionuje się tradycyjny związek kobiety i mężczyzny. Co więcej, mamy do czynienia z kwestionowaniem pojęcia płci biologicznej. I to jest kolejne podmywanie suwerenności kulturowej. Przyjęcie ideologii gender dopuszczającej istnienie kilkudziesięciu czy nawet kilkuset płci, wprowadzającej swoisty terror językowy (zaimki osobowe wobec innych płci niż żeńska i męska), to prosta droga do nowego totalitaryzmu. Przyjmowanie naukowych absurdów (także w szkołach wyższych – sic!), kwestionujących podział biologiczny na kobiety i mężczyzn, tworzy warunki do narzucania dowolnej narracji przez władze czy instytucje ponadnarodowe, zdolne do prowadzenia zorganizowanych operacji psychologiczno-informacyjnych. 

Czy te wszystkie czołgi samoloty, czołgi, działa i tony amunicji będą do czegokolwiek jeszcze potrzebne, jeśli żołnierz polski nie będzie miał czego bronić?  W sytuacji, kiedy nie istnieje prawda, nie istnieje rodzina, jeżeli każdy może sobie wybrać płeć, jeśli już dzieci w szkołach mogą w tym celu przyjmować środki hormonalne (widzimy ten prąd na Zachodzie), to tworzy się iluzję społeczeństwa i iluzję suwerenności. Ale to niestety nie wszystko. 

Kolejnym fundamentem naszej cywilizacji, a co za tym idzie także suwerenności kulturowej jest pojęcie własności. Prawo do własności to jeden z filarów prawa rzymskiego. Widzimy dziś potężne zakusy na pozbawienie zwykłych ludzi własności prywatnej. To modne określenie: „nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy” staje się pewną kategorią myślenia o rzeczywistości wśród dzisiejszych postmodernistów. To pewien wzorzec, matryca, pokazująca, że życie na kredyt, na wynajem, życia w oparciu o subskrypcje jest lepsze dla społeczeństwa niż to, w oparciu o posiadanie. 

W swojej książce pod tytułem „Covid 19: Wielki Reset” Klaus Schwab, prezes i założyciel Światowego Forum Ekonomicznego, którego zjazdy odbywają się corocznie w Davos, zaproponował nową wizję przyszłości. Miałaby się ona opierać się na jego sformułowaniu pod tytułem „czwarta rewolucja przemysłowa”. W książce pod tym samym tytułem, a także w innej zatytułowanej „Kapitalizm interesariuszy” i wielu innych publikacjach i wystąpieniach publicznych prezentuje nową wizję świata. Ta pespektywa w mojej opinii jest obliczona na desuwerenizację państw narodowych. Weźmy choćby propozycję wprowadzenia obywatelstwa korporacyjnego. Już samo pomysł, aby to korporacje ponadnarodowe były głównymi aktorami stosunków międzynarodowych, aby miały absolutne pierwszeństwo przed państwami narodowymi jest zamachem na suwerenność państw. Inne propozycje, jak na przykład upowszechnienie technologii biowszczepialnych, np. czipów identyfikacyjnych i płatniczych, to prosta droga do totalitarnej kontroli całych społeczeństw. Jeśli do tego dodamy pomysł wprowadzenie paszportów węglowych i wprowadzenia pełnej kontroli na emisją tzw. śladu węglowego przez każdego człowieka, to dopełnia się na obraz nowego, przerażającego świata, w którym władza (często ta niewidoczna, korporacyjna, ponadnarodowa), będzie mogła nie tylko w pełni kontrolować każdą transakcję, każdy zakup, wybór dokonywany w świecie cyfrowym (transakcje poza nim stają się nielegalne), narzucać autorytarnie nowe trendy społeczne, ale także – w razie potrzeby – odciąć od systemu dowolnego człowieka. 

Stworzenie takiego systemu, gdzie wszystko będzie na wypożyczenie czy subskrypcję, a najważniejszymi właścicielami będą ponadnarodowe korporacje to jedne z odsłon tej perspektywy. Natomiast warto także podkreślić tu nachalnie lansowaną na Zachodzie ideę multikulturalizmu, która promuje mieszanie się grup etnicznych i narodowościowych, a także religijnych. Z pism Feliksa Konecznego jasno wynika, że „nie można być cywilizowanym na dwa sposoby”. Wiemy, do czego prowadzi zderzenie cywilizacji. Wiemy, do czego prowadzi życie w państwie dwóch lub więcej ścierających się cywilizacji. Warto tutaj przywołać choćby obrazy konfliktów społecznych z okresu II Rzeczypospolitej. 

Obok zagrożeń dla naszej suwerenności politycznej, w obliczu dynamicznie zmieniającej się architektury bezpieczeństwa międzynarodowego, nie możemy zapominać, o fundamencie naszego przetrwania jako naród. Dziedzictwo cywilizacji łacińskiej, która stanowi podstawę naszej suwerenności kulturowej, jest poddawane coraz to silniejszym procesom rozkładowym. 

Obecną i przyszłą rywalizację geopolityczną przetrwają narody świadome swojej siły cywilizacyjnej i zdolne do ponoszenia odpowiednio ukierunkowanego wysiłku. Do tego potrzebny jest nie tylko wysoki poziom rozwoju cywilizacyjnego, łączącego wysoki poziom technologiczny a także duchowy, ale również odpowiedni poziom kultury strategicznej. Ten obszar jest niestety szczególnie zaniedbany w krajach, mających jak Polska, długie okresy braku niepodległości czy suwerenności. Postawa klientystyczna i brak autonomii w myśleniu strategicznym mogą dla nich stanowić poważne ograniczenia w swobodnym i niezależnym rozwoju w kolejnych dekadach XXI wieku. Dlatego tak istotne jest pielęgnowanie i rozwój w naszym kraju dziedzictwa naszej cywilizacji, wzbogacanego wysokim poziomem kultury strategicznej i suwerennym myśleniu o naszej polityce zagranicznej, obronnej i bezpieczeństwa. 

5 1 głosowanie
Ocena artykułu
Subskrybuj
Powiadomienie o
guest

1 Komentarz
Najstarszy
Najnowszy Najwięcej głosów
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
Władek Mścichowski
Władek Mścichowski
5 miesiące temu

POLSKA KOLONIĄ USA

Polska nie jest suwerenna…
dziś jest kolonią USA ! !

1
0
Będziemy wdzięczni za komentarzex