Zamach na Donalda Trumpa – Niedostrzegany wątek

Od nieudanego zamachu na Donalda Trumpa nie minęło wiele czasu, ale powiedziano już prawie wszystko. Ustalono tożsamość zamachowca, ogólny przebieg zdarzenia, niedociągnięcia w sposobie ochrony wiecu. Słynne zdjęcie Trumpa stojącego z podniesioną pięścią widzieli już praktyczne wszyscy. Wielu odetchnęło z ulgą, że w ostatniej chwili Trump obrócił głowę. Inni byli zawiedzeni – poniżej kilka wpisów tak haniebnych, że na myśl przychodzą tylko słowa zza pogranicza przyzwoitości:

Media również dały popis rzetelnego dziennikarstwa. Szeroko krytykowana była nie tylko zagraniczna prasa, która opisywała nieudany zamach jako „głośne strzały”, „upadek” czy „incydent” – ale także polska. Na poniższym tweecie widać tytuł: „Wiec Trumpa przerwany przez Secret Service”.

Internauci zaczęli robić przeróbki:

Jeden z analityków CNN mówił nawet, że Trump szerzy nieprawdę na temat tego, że coś mu grozi. Akurat w tym momencie ktoś zaczął do niego strzelać.

Niestety, bez większego echa przemyka istotny wątek – skala medialnej nienawiści wobec Donalda Trumpa. Przez ostatnie osiem lat amerykańskie media głównego nurtu szczuły na Trumpa za wszystko, co tylko się dało. I za wiele rzeczy, które się nie dało. Niektóre przykłady wymieniłem w artykule „Cel uświęca środki”, poniżej cytat:

Jak bardzo można nienawidzić jednego człowieka?

Gdy w 2015 r. Donald Trump postanowił zawalczyć o Biały Dom, z dnia na dzień stał się wrogiem publicznym numer jeden. Nazywano go rasistą, ksenofobem, populistą. Stopniowo zaczęto postrzegać go jako przeciwnika demokracji, zagrożenie dla życia na Ziemi, furiata zdolnego do wywołania III Wojny Światowej. Oskarżano go o wspieranie Rosji, współpracowanie z Władimirem Putinem, czy nawet przewidywanie intencji przywódcy Federacji Rosyjskiej. Regularnie porównywano go do Adolfa Hitlera, nawiązując do jego kontrowersyjnego komentarza na temat nielegalnych imigrantów, zarzucając mu promowanie białej supremacji, krytykując jego zapędy dyktatorskie, czy nawet oskarżając go o próbę obalenia rządu w czasie certyfikacji głosów elektorskich. Jego tweetowanie porównywano do tego, jak Mao Tse-Tung omijał media, żeby bezpośrednio przemawiać do swoich zwolenników. Gdy przetransportowano go do szpitala Walter Reeds po pierwszej debacie prezydenckiej z obawy o jego zdrowie, porównywano to do ostatnich dni Józefa Stalina. Gdy zaś wrócił do Białego Domu cały i zdrowy, pozując do kamer na tle Białego Domu i zdejmując maseczkę w geście triumfu, porównywano go do Mussoliniego.

To chwilowe oburzenie niestosownym zachowaniem mediów jest im na rękę. Oni marzą o tym, żeby społeczeństwo zawęziło swój punkt widzenia na ten nieudany zamach, tak jak starają się zawęzić nasz punkt widzenia na problemy zdrowotne Joe Bidena (patrz „Pranie kłamstwa na wizji” o pierwszej debacie Trump-Biden). W USA będzie z tym trudno, ale w Polsce?

Wygładzą przekaz. Jak zwykle.

Nie można zapominać o tym, z czym mamy do czynienia. Na przestrzeni lat spiralę nienawiści wobec Trumpa nakręcano do tego stopnia, że przerodziła się ona w psychozę (nazywa się to pieszczotliwe Zespołem obłąkania na punkcie Trumpa). Osoby znajdujące się w szponach tej psychozy miały i nadal mają ogromny wpływ na kształtowanie świadomości społecznej w kraju i na świecie. Gdy w 2020 r. świat stanął w obliczu pandemii koronawirusa, ta psychoza osiągnęła apogeum. Dla tych opętanych nienawiścią szwarccharakterów zdecydowanie ważniejsze było pozbycie się Trumpa z Białego Domu niż życie i zdrowie milionów ludzi na całym świecie.

Dzień po zamachu prezydent Joe Biden wygłosił orędzie do narodu (alternatywny link do C-SPAN). W trakcie tego orędzia powiedział:

Nie możemy – nie wolno nam iść tą drogą w Ameryce. Wiele razy ją przebyliśmy w ciągu naszej historii. Przemoc nigdy nie była rozwiązaniem, czy to dotyczy członków Kongresu obu partii będących celem ataku, czy agresywna tłuszcza atakująca Kapitol 6 stycznia [2022 r.], czy też brutalny atak na męża byłej Marszałek Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, czy donoszenie i straszenie urzędników państwowych, czy też plan porwania urzędującego gubernatora, czy też próba zamachu na Donalda Trumpa.

Należy tu zwrócić uwagę, że Biden w swojej przemowie tak naprawdę atakuje Donalda Trumpa. Atak na Kapitol coraz bardziej wygląda jak zaplanowana akcja podjudzenia tłumu (patrz „Bomba prawdę ci powie”, „Oznaki fedsurekcji”). Jeśli chodzi o atak na męża Nancy Pelosi, oficjalnie przypisuje się to agresywnej retoryce Donalda Trumpa, ale warto zobaczyć nagranie policji z zatrzymania sprawcy (rodzi to szereg niewygodnych pytań). Republikanie Steve Scalise i Rand Paul byli ofiarami tych ataków na członków Kongresu. Demokraci wielokrotnie publicznie mówili o potrzebie wyeliminowania Donalda Trumpa, w tym o zastrzeleniu go. Jeśli zaś chodzi o plan porwania gubernatora, mowa tu o Gretchen Whitmer, która uczestniczyła w sfingowanej przez FBI akcji sprowokowania zwolenników Trumpa do złamania prawa (teraz wykonuje tournée po mediach, udając ofiarę).

Nie było zaś mowy o agresji wobec zwolenników Trumpa. Być może najsłynniejszym przykładem jest sprawa Nicka Sandmanna, którego media uczyniły wrogiem numer jeden za to tylko, że się uśmiechał do napastującego go szaleńca. Czy też nagonka na Kyle’a Rittenhouse’a po tym, jak o mało nie padł ofiarą ataku ze strony agresywnego tłumu. Na samym początku 2017 r. jeden ze zwolenników Trumpa, młody chłopak o specjalnych potrzebach edukacyjnych, został porwany przez grupę czarnoskórych nastolatków, a następnie na Facebooku transmitowano to, jak był torturowany (artykuł The Sun). Demokratka Maxine Waters zasłynęła z tego, że publicznie nawoływała do nękania każdej osoby pracującej dla administracji Trumpa. Media przyłożyły nawet rękę do minimalizowania dotkliwości protestów Black Lives Matter z 2020 r., których uczestnicy dewastowali wszystko, co się dało, wywołując szkody sięgające dwóch miliardów dolarów. Było też wiele ofiar śmiertelnych, w tym policjant David Dorn.

W czasie drugiego impeachmentu David Schoen, jeden z adwokatów Donalda Trumpa, przywołał słowa Demokratów w kontekście protestów Black Lives Matter.

Na kilka miesięcy przed zamachem media coraz bardziej zaostrzały swój przekaz. Nazywały Trumpa zagrożeniem egzystencjalnym, zagrożeniem dla demokracji, osobą straszącą wszystkich falą przemocy po przegranych wyborach (afera ze słowem „bloodbath”). Była marszałek Izby Reprezentantów Nancy Pelosi tydzień przed zamachem w wywiadzie dla MSNBC mówiła, że Trump „musi zostać powstrzymany”.

Dzień przed zamachem Biden ponownie nazwał Trumpa „zagrożeniem dla narodu”. Od wielu lat stopniowo podkręcał temperaturę, używając coraz bardziej nacechowanych sformułowań („Ultra MAGA”, „skrajni MAGA Republikanie” itp.). Nawet wygłosił okrytą niesławą przemowę pt. „Walka o duszę narodu” (Battle for the Soul of the Nation) wygłoszoną na złowieszczo czerwonym tle. Wielokrotnie nawiązywał do afer kojarzonych z Trumpem – Charlottesville, atak na Kapitol, czy nawet najnowszą aferę ze słowem „bloodbath”. Zrobił to też w czasie poniższego wiecu (odnośnik do pełnej transmisji).

Długo można wymieniać, bo tyle tego było.

Teraz ci wszyscy podżegacze mówią o łagodzeniu emocji. Jen Psaki w programie MSNBC powiedziała wręcz, że boi się o życie dziennikarzy i osób mających platformę do wypowiadania się, bo mogą stać się ofiarą odwetu.

W tym kontekście wymowna jest decyzja MSNBC. Stacja postanowiła nie emitować poniedziałkowego wydania „Morning Joe”, prawdopodobnie w obawie przed tym, że Joe Scarborough może dać obozowi Trumpa wiele powodów do wytoczenia pozwu (artykuł CNN). Prowadzący program od wielu lat wypowiadali się o Trumpie skrajnie negatywnie, strasząc świat wizją autorytarnych, faszystowskich rządów Donalda Trumpa, malując prawie w każdym programie najczarniejsze scenariusze.

Jego brak opanowania można zaobserwować w reakcji na historię o „masakrze”. W marcu 2024 r. Trump mówił o możliwych problemach gospodarczych w kraju wskutek ponownej wygranej Joe Bidena. Miał tu na myśli to, że Joe Biden pozwoli Chinom na postawienie trzech fabryk samochodowych w Meksyku i zniszczenie rynku samochodowego w USA. Media jednak rozdmuchały to jako nawoływanie do rozpętania wojny domowej w kraju, jeśli Trump nie wygra tych wyborów. (Wypowiedź Trumpa oraz artykuł Business Insider na ten temat.)

Teraz proszę sobie wyobrazić, co mogło tkwić w głowach tych wszystkich osób w czasie pandemii. Czy te media – media nienawiści – rzeczywiście byłyby zdolne do postawienia świata w ogniu, jeśli tylko pomogłoby im to zrealizować ich własny cel polityczny?

Obserwujcie kolejne dni, miesiące bardzo uważnie. Odpowiedź na to pytanie stanie się coraz bardziej oczywista.

Dodatkowe spostrzeżenia

Zamiast przedłużać główną część artykułu, poniżej Czytelnik znajdzie szereg luźnych spostrzeżeń na temat nieudanego zamachu i omawianego wyżej wątku.

***

Joe Biden w czasie swojego krótkiego orędzia zaliczył dwie gafy. Pierwsza miała miejsce w czwartej minucie, gdy o mało nie wypowiedział słynnego sloganu Donalda Trumpa. Drugą uchwycono poniżej:

Interesujące jest to, że nikomu nie chciało się nawet ponownie nagrywać orędzia. To chyba najbardziej oczywisty sygnał – poza wycofaniem finansowania, wycofaniem reklam, czy nawet poza apelem George’a Clooneya – że dni kampanii prezydenckiej Bidena są już policzone.

***

Media już zaczynają odwracać kota ogonem. Kto jest winny podżegania do zamachu na Donalda Trumpa? Otóż według mediów głównego nurtu jest to Donald Trump. Pamiętacie atak na Kapitol? Wtedy o mało nie zabił demokracji tak agresywnymi zwrotami jak „przejdźmy się pokojowo i patriotycznie” czy „szanujcie naszych policjantów”.

Wielu internautów sugeruje, że skoro Trump był odpowiedzialny za atak na Kapitol, to jest też zdolny do ustawki ze sztucznym zamachem. Szkoda w ogóle tego komentować. Ale można dać jeszcze jeden przykład. Warto sobie wpisać hasło „ustawka” na X.

***

Republikanin Scott Jennings skrytykował media za ich agresywną retorykę. Wolf Blitzer odparł, że przecież Trump nazywa Bidena „najgorszym prezydentem”, który „niszczy nasz kraj” (co jest prawdą, biorąc pod uwagę choćby jego politykę imigracyjną).

Ktoś może jednak powiedzieć, że nie ma nic szczególnego w nazywaniu Trumpa faszystą. Tym osobom prezentuję poniższe nagranie, w czasie którego jeden z rozmówców sugeruje, że obniżenie flagi do połowy masztu w ramach żałoby narodowej do dnia 8 sierpnia to ukryty sygnał. 8 litera alfabetu to H. Sierpień to ósmy miesiąc. Ósmy dzień ósmego miesiąca – pochwała Hitlera.

Tymi debilizmami społeczeństwo amerykańskie jest karmione na okrągło.

***

Różne czasopisma przygotowywały takie okładki z Donaldem Trumpem, że czyniły z niego osobę najgorszego sortu. Można to ocenić samemu na poniższej kompilacji:

***

Media denerwuje to, że w czasie takich sytuacji wychodzi na jaw prawdziwy charakter polityka.

***

Żeby na zakończenie umieścić coś zabawnego, oto parodia nieudanego zamachu:

Oraz różnica w sposobie reagowania między Trumpem a Bidenem:

Myśleli, że Trump jest martwy:

0 0 głosy
Ocena artykułu
Subskrybuj
Powiadomienie o
guest

0 Komentarze
Najstarszy
Najnowszy Najwięcej głosów
Informacje zwrotne Inline
Wyświetl wszystkie komentarze
0
Będziemy wdzięczni za komentarzex